W Zakazanym Mieście - Chiny 2019


Po odespaniu pierwszych efektów jet-laga ruszamy w Pekin. Punkt pierwszy – Zakazane Miasto.
Zakazane Miasto to dawna siedziba cesarza i jego rodziny. Już na dzień dobry okazało się być dla nas zakazane. Bilety online wyprzedane na tygodnie do przodu, niewielka pula biletów dostępna codziennie w okienku, ale trzeba się po nie ustawić o świcie w gigantycznym ogonku. Można zakupić za sporą sumę wycieczkę po cesarskich pałacach w lokalnym biurze turystycznym – 2h zwiedzania pałacu i 4h zwiedzania wyznaczonych sklepów. Na szczęście znajoma uruchomiła swoje kontakty i udało nam się dostać przepustkę.
Drogę do muzeum musieliśmy pokonać pieszo – o 9 rano w Pekinie łatwiej złapać żurawia niż taksówkę. Odstaliśmy kolejkę do kontroli bezpieczeństwa. Chwila i jesteśmy wewnątrz … razem z połową narodu chińskiego. Nie wiem ile sprzedali biletów, ale tłum nas pokonał. Obcokrajowców niewielu, ledwie kilka razy mignęły nam blade twarze. Lokalni turyści w panicznym lęku przed słońcem uruchomili miliony parasoli, niestety z uwagi na różnicę wzrostu głównie na wysokości naszych oczu. O oryginalnych nakryciach głowy nie wspomnę. Ale miało być o zakazanym mieście.
Miasto było zakazane, bo nikomu tam nie wolno było wchodzić 😊. Kropka. A na poważnie to założono je w XV w, ale swoją świetność uzyskało 200 lat później za panowania dynastii Ming. Niestety w XX w Japończycy w większości zrównali je z ziemią, więc teraz oglądamy odbudowaną replikę, w której żaden cesarz nie mieszkał, bo Chinczycy zdążyli się wcześniej pozbyć cesarzy. 
Wewnątrz potężnych murów otoczonych fosą mieści się ponad 800 pałaców i pawilonów zarówno mieszkalnych jak i urzędowych . Miasto podzielone jest na część „zewnętrzną” – dostępną dla cesarskich gości i urzędników i „wewnętrzną”, w której przebywała jedynie rodzina cesarza. Do miasta wchodzi się bramą południową. Ma ona pięć drzwi. Środkowe największe zarezerwowane były dla cesarza. Raz w życiu mogła przejść nimi cesarzowa – w dniu ceremonii zaślubin. Pozostałe bramy podzielone były pomiędzy urzędników, członków rodziny królewskiej i petentów. Dziś wszystkimi drzwiami potok turystów wlewa się na plac Najwyższej Harmonii. 
I tu zaczyna się zabawa. Nie wiemy czy cesarz miał problemy z wyobraźnią, kiepskiego copywritera a może coś zagubiło się w przekładzie, ale dane nam było zobaczyć dziedzińce i pałace, których nazwy generowane są w sposób następujący: przymiotnik z listy (Najwyższy, Niebiański, Święty itd.) + rzeczownik z listy (Harmonia, Pokój, Długowieczność, Życzliwość itd.). A że lista wciąż była za krótka dane nam też było zobaczyć pałac w zależności od przekładu Średniej bądź Środkowej Harmonii, Życzliwego Spokoju, Spokojnej Długowieczności, Długowiecznej Szczęśliwości … oraz Najwyższej Najwyższości. Jak się trzyma żonę i wszystkie konkubiny zamknięte w małej przestrzeni to nie dziwię się, że cesarz życzył sobie harmonii, pokoju i życzliwości. Ciekawe czy mu się udało? Rozseparowanie ich po różnych pałacach mogło sprzyjać długowieczności.
Zasadniczo pałace różnią się detalami więc ciężko rozpoznać Pałac Niebiańskiej Dlugowieczności od Pałacu Wiecznego Oczyszczenia, ale to ich ilość i układ robią wrażenie. Wewnątrz mieszczą się  różne wystawy muzealne. Najciekawsze są dachy i sufity, na których pojawiają się niebiańskie (lub święte albo najwyższe) smoki. Dziedzińce zewnętrzne to wybrukowane place przeznaczone do obchodów świąt – oczywiście każdy na inne święto typu żniwa albo nowy rok i każdy mogący pomieścić Chińską Armię. Dziedzińce wewnętrzne są bardziej zielone, w klasycznym stylu uformowanych chińskich ogrodów, w których podziwia się wykrzywiony kamyk lub drzewko. Cały teren miasta wypełniają miedziane wazy tworzące lokalny system pożarowy. Wazy łapały deszczówkę używaną do gaszenia miasta. Zimą żeby woda nie zamarzła paliły się pod nimi ogniska więc dodatkowo było jacuzzi.
Po 4h okazało się, że pokonaliśmy dopiero połowę Zakazanego Miasta, ale młodsza część rodziny ogłosiła protest, więc dbając o harmonie i szczęśliwość uciekliśmy z miasta bramą Świętej Mocy.

Komentarze