Nie można być w Porto i nie zajrzeć do skarbnicy ich dóbr
narodowych, czyli piwnic win. Porto najprościej określić można jako wzmocnione, słodkie
wino i ten opis powinien już zebrać mu sporo fanów, ale jednak porto to coś
więcej.
W miejscowości Porto do oceanu wpada rzeka Douro. Sto
kilometrów w górę jej biegu znajdują się malownicze tarasy winnic. Klimat w tym
miejscu przypomina wybrzeże Morza Śródziemnego. Z tych i tylko z tych winogron
robi się wino które można nazwać porto. Winogrona zbiera się ręcznie, ubija w tłoczniach i tu zaczynają się dziać ciekawe rzeczy.
Wino może fermentować TYLKO 3 dni. Po 3 dniach jest zalewane
77% spirytusem, żeby zatrzymać ten proces. Dalsza fermentacja
powodowałaby, że cukier z winogron zamieniałby się w alkohol a wino robiłoby
się coraz wytrawniejsze. Podczas produkcji nie wolno dodawać cukru, ale spirytus
i owszem. Bo porto ma być słodkie i mocne (17-22% alkoholu - jak nalewka). Laikom podpowiem, że ten sam proces jest
używany podczas produkcji naszych rodzimych marek w stylu „Czar teściowej”,
chociaż jakość owoców i spirytusu może nie spełniać norm portugalskich. Notabene
spirytus dodawany jest do wina od XVIIIw z przyczyn bardzo prozaicznych. Portugalskie wina były ulubionym aperitifem brytyjskiej socjety. Niestety większość beczek
transportowanych na statkach docierała w stanie nie nadającym się do spożycia.
A przecież wiadomo, że bimber konserwuje wszystko.
Zaprawiony miąższ jest przewożony do Porto i
rozlewany do beczek w celu leżakowania. Beczki robione są z konkretnego rodzaju
dębu i najpierw przez kilka lat używane do robienia klasycznego wina. Beczka używana jest do produkcji porto przez
następne 50-90 lat, a potem odsprzedawana oszczędnym szkotom do produkcji
szkockiej. Tak jak szkocka whisky musi leżakować w Szkocji, szampany w
Szampanii, tak i porto musi leżakować w Porto. Na skład beczek przeznaczono leżące
na drugim brzegu Douro Vila Nova. Tutaj każda z wytwórni porto ma swoje piwnice.
My na zwiedzanie i degustacje wybraliśmy piwnice Sandeman z uwagi na logo.
Dzieci uznały, że to musi być jakiś lokalny superbohater.Jeśli o mnie chodzi przebija drużynę Marvela.
Porto ma 3 podstawowe kolory:
- White – robione z białych winogron, lekkie, o smaku świeżych cytrusów, leżakowane krótko w małych beczkach.
- Ruby – gęste, czerwone, mocno owocowe, leżakowane w potężnych kadziach, żeby zminimalizować jego kontakt ze światem zewnętrznym
- Tawny - moje ukochane, powstaje również z czerwonych winogron, ale leżakuje w specjalnych małych dębowych beczkach, dzięki czemu zyskuje korzenny aromat i piękny bursztynowy kolor.
Oczywiście każdy kolor może występować w wersji słodkiej lub
wytrawnej. Przy czym wytrawna oznacza tylko trochę mniej słodką. Słodkie porto
nazywa się po portugalsku „łzami” ponieważ spływa po ściankach kieliszka w
grubych kroplach.
Klasyczne porto to wino mieszane. Gdy na butelce pisze, że „Aged
10 years” to znaczy, że w jego skład wchodzą wina z roczników między 5 a 20 lat
w takich proporcjach, że średnio jest to 10. Mieszanie win służy uzyskaniu
konsystencji w smaku, bo każdy rocznik wina jest inny. A teraz uwaga. Po zmieszaniu
i rozlaniu porto do butelek należy takie wino spożyć maksymalnie w ciągu 5 lat.
Potem wino się psuje. Innymi słowy porto dojrzewa tylko w kadziach.
Jeśli ktoś chce kupić „blended” porto i trzymać je w piwnicy
na specjalną okazję powinien wybrać typ „Reserved”. Tego typu wino może być przechowywane
w butelce dłużej, ale też bez przesady. Prawdopodobnie po 50 latach uzyskamy
ocet.
Dla fanów smaków unikalnych polecane są wina „Vintage”. Tego
typu porto powstaje z winogron zebranych w konkretnym roku. Specjalna komisja
bada czy jest to odpowiedni rok. Sprawdzają temperaturę, nasłonecznienie, ilość
deszczu i inne bzdury. Tylko 30% roczników klasyfikuje się na vintage. Za to vintage
może już leżakować w butelce dowolnie długo. W dobrym tonie jest znaleźć winnicę,
w której twój rocznik był vintage i przechowywać go na specjalną okazję.
Przechowywanie Porto (podobnie jak i innych win) to też
sztuka. Temperatura i wilgotność muszą być odpowiednie, butelka musi leżeć
poziomo tak, żeby korek był zamoczony, no i należy je co jakiś czas przekręcać.
Omszałe buteleczki stanowią śliczny widok a w piwnicach zatrudniony jest
specjalista od ich obracania.
Gdy już zabieramy się do picia należy butelkę postawić w
pion i w takiej pozycji pozwolić jej postać 24h, potem ją otworzyć i dać jej
trochę pooddychać. Przez ten czas resztki „fusów” z fermentacji opadną na dno
butelki. Następnie możemy przystąpić do picia. Metod serwowania tyle ilu smakoszów.
Schłodzone, z lodem, z tonikiem i cytryną, w formie drinków a nawet jako
postawa do sosów. Najlepiej serwować po głównym posiłku, nigdy w trakcie. Zasada
jedna jeśli to vintage to musicie opróżnić
butelkę w ciągu 2 dni. Ale czy ktoś widział kiedyś dłużej otwartą butelkę
Porto?
Komentarze
Prześlij komentarz