Jak zawsze wszystko zaczyna się dawno, dawno temu. Stanęło
sobie takie małe nienazwane miasto i od razu dwójka bogów musiała się zacząć
kłócić do kogo będzie należeć. Oczywiście argumenty mieli klasyczne, czyli
łapówki i groźby. Posejdon przyszedł z koniem, a Atena z drzewem oliwnym. Koń mieszkańcom
potrzebny nie był, a może mieli jakąś awersję po Troi. Na wszelki wypadek wybrali więc oliwkę. I tak wokół wzgórza Akropol powstała stolica Attyki i największe greckie
miasto. Po okresie rozkwitu hellenistycznego Ateny jak i reszta Grecji były pod
panowaniem tureckim i to daje się zauważyć. Gdy już przedarliśmy się przez nieskoordynowany
ruch kołowy zaatakowali nas sprzedawcy pamiątek i właściciele tawern. „Kup tradycyjną
wazę, zjedz tradycyjnego kebaba” a wszystko poprzedzone „Hello my friend”.
Akropol - podejście pierwsze
Myśleliśmy naiwnie, że tak po prostu sobie wejdziemy na
wzgórze. A tu kolejka do kasy na 2h stania. Machnęliśmy ręką, obejrzeliśmy
wzgórze z zewnątrz i pomaszerowaliśmy na Agorę. To rozwiązało nasze
problemy, bo okazało się, że bez kolejki można kupić 5-dniowy bilet na
wszystkie atrakcje Aten. Ateny mają dwie Agory, czyli starożytne rynki. Pierwsza
nazywa się Agorą Antyczną a druga Rzymską. Jak łatwo się domyślić ta druga jest
młodsza czyli ma dopiero 2 tysiące lat. Obie warte krótkiego spaceru.
Na greckiej agorze jest odrestaurowana świątynia Hefajstosa –
czyli Hefajstion, muzeum oraz centralnie na środku przystanek metra. Przywodzi
na myśl Forum Romanum. Niestety większość rzeźb została wywieziona. Zostały
puste kolumny i zbiory w muzeum.
Agora rzymska powstała w wyniku dotacji unijnych cesarza Hadriana.
Najpierw zakochał się w swoim greckim przyjacielu a potem w Atenach. Grecy z
wdzięczności na co drugim rogu ufundowali mu nagi pomnik, a on w zamian postawił
bibliotekę. Za dużo czasu w Atenach nie spędził, bo musiał postawić jeszcze mur
na granicy ze Szkocją oraz przebiec przez Afrykę, żeby podbić Judeę, ale zdążył
wybudować Grekom sieć dróg i akweduktów. Akwedukt dla Aten miał 25 kilometrów i ciągnął się pod ziemią. Taki archetyp metra dla Wenecji. Na rzymskiej agorze warta zobaczenia
jest wieża wiatrów. Każdy z 8 kierunków wiatru miał swojego własnego boga. W
języku potocznym został nam tylko Zefir (wiatr zachodni) i jak ktoś bardzo zmarznie
to Boreasz (północy).
Niedaleko Agory znajduje się Kerameikos. Brzmienie nazwy nie
jest przypadkowe. To stąd wykopali większość ceramiki, którą upychają teraz po
muzeach. W większości Kerameikos to stary cmentarz. W muzeum sporo płaskorzeźb
i nie tylko. Część eksponatów została wydobyta podczas remontu drogi. 2 tysiące
lat temu użyto ich jako gruzu do utwardzania pod kamienie drogowe. Takie
potraktowanie pozwala sądzić, że ich autor nie był twórcą wysokich lotów. Daje
to nadzieję wszystkich odpustowym artystom. Za kilka tysięcy lat, gdy ktoś
wykopie glinianego kogucika może on trafić do muzeum oraz kanonu sztuki.
Akropol podejście drugie
Chcieliśmy zobaczyć Akropol nocą, ale też się nie udało. Obeszliśmy wzgórze dookoła i poszliśmy zwiedzić świątynię Zeusa – Olimpion oraz
łuk Hadriana. Obok Olimpionu jest śliczny park (jeden z niewielu w Atenach). Do
parku da się wejść, ale nie wyjść. O zachodzie słońca zamykają. Wydostanie się zajęło
nam dłuższą chwilę. Na szczęście nie byliśmy jedyni. Po parku kręciły się stada
biegaczy. Pewnie szukali drogi do pobliskiego Marathonu. Dystans z Akropolu to tylko 42 km a
odkąd wybudowali nowe drogi to nawet krócej. No chyba, że zamkną bramę w parku
to wtedy trasa zamienia się w bieg przez płotki lub Bieg Rzeźnika.
Akropol - podejście trzecie
Po nocnej ulewie przyszła przyjemnie chłodna niedziela, więc
ruszyliśmy zwiedzić wreszcie wzgórze Ateny. Razem z kilkoma tysiącami turystów.
Akropol aktualnie wygląda jak gigantyczny plac budowy, bo Grecy wzięli się za
remont. I robią to w greckim stylu.
Podziwiania sztuki nie ułatwiają też
turyści, którzy chyba ogłosili konkurs na najgłupsze selfie w stylu greckim. Posąg
Fidiasza zniknął i nie ustalono czy został ukradziony czy zniszczony. Jak to było
zorganizowane, że ponad 8 metrów kamienia zniknęło? Na Akropolu zachowało się kilka
świątyń. Największa to Parthenon – nie mylić z
Panteonem, który Hadrian postawił w Rzymie. Jakiś przygodny przewodnik
poinformował nas, że to najczęściej kopiowana budowla świata. Możliwe, chociaż
mam jeszcze kilku potencjalnych kandydatów to tego miana. Na zboczach Akropolu
są dwa antyczne teatry i sporo jaskiń poświęconych kolejnym bóstwom. Nam osobiście przypadła do gustu świątynia Dionizosa, którego posąg za czasów chrześcijaństwa został uznany za Matkę Boską, a za czasów wolnej Grecji wyjechał do Londynu. Ochrona
jest mocno przewrażliwiona jeśli chodzi o wychylanie się z murów. Pewnie
dlatego, że historycznie sporo osób sprawdzało jaki jest dystans między szczytem
a podnóżem.
Biorąc pod uwagę, że byliśmy poza sezonem turystycznym naprawde boję się jak wyglądają Ateny latem.
Komentarze
Prześlij komentarz