W greckim teatrze - Grecja 2018


Po dniu odpoczynku na plaży wyruszyliśmy wzdłuż wybrzeża Peloponezu i dotarliśmy do Epidauros. Nie szalejmy z nazwaniem tego miastem. Dziś jest to tylko kupa ruin, ale kiedyś bylo ważnym centrum rozrywkowo-uzdrowiskowym. Takie nasze Międzyzdroje. Zobaczyliśmy mnóstwo połamanych rzeźb, ruiny świątyni, ale też i łaźnie, szpital, centrum rehabilitacji, stadion sportowy i hospicjum.

Kurort uzdrowiskowy

W czasach antycznych nie było NFZ, więc radzili sobie jak umieli, czyli poświęcili miasto Asklepiosowi. Asklepios to bóg medycyny – syn Apolla urodzony z martwej matki przez boską cesarkę na pogrzebowym stosie. To ustawiło go w kwestii wyboru zawodu. Niestety okazał się zbyt dobrym fachowcem. Wynalazł lekarstwo na śmierć, co spowodowało przeludnienie ziemi i frustrację dziadka - Zeusa, przez co Asklepios skończył z piorunem w plecach. Dlatego dzisiejsza służba zdrowia, ucząc się na cudzych błędach, nie nadinwestuje w zbyt dobre lekarstwa. Asklepios miał dwie córki Hygiene i Panacee. I na tym właśnie opierała się antyczna medycyna - najpierw się umyj a potem podamy ci lekarstwo na wszystko. A wiadomo, że jest tylko jedno lekarstwo na wszystko - spirytus.

Centrum rozrywki

Ci co po leczeniu poczuli się lepiej, a także rodziny tych co wciąż czekali na poprawę, wprost z objęć Asklepiosa wpadali pod skrzydła Dionizosa. Kluczowym elementem Dionizjów były konkursy dramatyczne. Stąd też największą i najciekawszą częścią Epidauros jest w pełni zachowany antyczny teatr. Antałek w garść i idziemy na spektakl. 
Przedstawienia z okazji Dionizjów trwały cały tydzień. Zaczynały się wielką ofiarą dla bogów, a potem na scenę wkraczali aktorzy. Aby sztuka była "wielka" bohater musiał stać przed wyborem tragicznym w stylu między dżumą a cholerą. Niezależnie od tego co zrobi i tak źle skończy. Budżet na obsadę nie musi być duży – jak się policzy ilość aktorów na scenie to można od razu podać autora dzieła. 1 – Tespis, 2 – Ajschylos, 3 – Sofokles. Jeśli na scenie umiera większy tłum to już Szekspir. W przerwach na reklamę wchodzi chór i zawodzi coś do bogów. Żeby aktora było dobrze widać miał buty na koturnach i maskę. Pomagało to też w określeniu płci postaci, bo wszyscy aktorzy byli mężczyznami.

Teatr w Epidauros to moloch; z pobieżnego rachunku miejsc wyszła mi pojemność około 5 tys osób. Prawie jak Tauron Arena, a akustyka bez porównania lepsza – słyszeliśmy z górnych rzędów Adę przemawiającą ze sceny pomimo sporego hałasu. I to bez nagłośnienia. Obejrzeliśmy jak wycieczka z krakowskiej szkoły artystycznej wystawiła fragmenty Hamleta. Nie byliśmy gorsi, pokazaliśmy im naszą wersję Antygony. "Ewa - Antygona" zakopała trupa, pomagał jej w tym bezpański pies, których tu pełno. "Ada - Hajmon" umarła z rozpaczy na złość rodzicom. "Ja - Kreon" (wiadomo kto rządzi w rodzinie) próbowałam umrzeć, bo nie miałam już na kogo wrzeszczeć. Dramat zakończył "Tomek - chór" zarządzając exodos.
Zwiedzanie skończyliśmy na pięknej piaszczystej plaży i spacerze po porcie Nafplion, którego bronią dwie Osmańskie twierdze. Przy okazji spotkaliśmy polskie załogi zwiedzające Grecję wzdłuż wybrzeża, więc zatęskniliśmy za morzem. No może Ada nie...

Komentarze