Przewodnik miłośników Streetfoodu - Japonia, 2018

Oczywiście można w Japonii próbować stołować się w eleganckich restauracjach, ale jeszcze nie odkryliśmy po co. Po pierwsze, żeby dostać się do restauracji trzeba zarezerwować sobie miejsce, po drugie trzeba uważać, żeby nie dostać zawału na widok cen, po trzecie najbardziej luksusowe są restauracje z europejskim menu. Za to stragany i knajpki dostarczają niesamowitych wrażeń.
Pierwsza rzecz, która rzuca się w oczy to ogromne ilości wszelkiej maści szaszłyków - czyli jak to mawia moja córka "coś na patyczku". Forma przygotowania wspólna - nabijane na patyk, smażone na węglu drzewnym, zamoczone w sosie sojowym (no w ramach ekskluzywnych dań mogą być z sosem barbeque albo ketchupem). Na patyczek nadziewa się wołowinę, wieprzowinę, kurczaka, ośmiornicę kałamarnicę, kraba, rybę, bambus, tofu .... w zasadzie wszystko co nie uciekało wystarczająco szybko. Smak tej potrawy zależy od jej świeżości. Niektóre trzeba mocno żuć, ale jak dotąd nie struliśmy się niczym. Szaszłyk może występować również w formie panierowanej lub w cieście.
Takoyaki to klasyka sama w sobie - danie rodem z Osaki. Macki ośmiornicy posiekane i zapieczone w cieście w formie kulek. Polane gęstym sosem i majonezem, do zjedzenia przy pomocy wykałaczek. Uzależniają, ale trzeba uważać, bo łatwo się poparzyć.
Na drogę najlepiej zabrać onigiri czyli trójkąty z lepkiego ryżu zawinięte w wodorosty. Można je dostać w każdym sklepie i zawsze stanowią zagadkę co jest w środku. Czasem ryba, czasem śliwka...

Kolejne danie na drogę to gorące ryżowe bułeczki napchane czym popadnie. Najczęściej z mięsem (nikuman) lub fasolą (anman), chociaż jadłam też z zieloną herbatą a nawet z mango i ostrym żółtym serem (na to ostatnie danie spóśćmy zasłonę milczenia mając nadzieję, że więcej się nie trafi).
Udon i ramen to podstawa wyżywienia w Japonii. Najlepsze są w małych knajpkach, które serwują tylko jedno danie. Nie odkryłam jeszcze czym się różnią, ale oba są fantastyczne. Jest to makaron (gruby lub cieńki) zalany rosołem z takimi dodatkami jakie sobie wybierzesz. Zazwyczaj są to krewetki w tempurze, jajko, smażone lub wędzone kawałki ryby, tofu i warzywa. To bulion jest tajnym składnikiem. Każdy kucharz ma swoją własną recepturę i gotuje bulion od samego świtu, żeby móc zaserwować klientom wieczorem. Najbardziej obłędny do tej pory był ramen na małżach. Ciekawostka jeśli chodzi o jedzenie ramenu i udonu. Serwowany jest w ogromnej misce. Najpierw wyjada się pałeczkami makaron i dodatki, a następnie wypija się rosół (ostatecznie może kucharz podać łyżkę). Można poprosić o dokładkę makaronu tak długo, jak długo ma się rosół w misce . Skończysz rosół i "sorry no bonus". Danie stosunkowo dietetyczne. Uwierzcie mi, trzeba się sporo namachać, żeby zjeść zupę pałeczkami.
Donburi jest najbardziej zbliżone do dań znanych nam z chińskich knajp. Miska ryżu, a na niej coś. W wersji prostej smażona ryba albo kawałek kurczaka, bądź wersji curry utopione w gęstej zasmażce. Palce lizać zwłaszcza, że często serwowane z piklami. Inna znaną nam potrawą jest yakisoba - smażony makaron.
Sushi nie jest aż tak popularne na ulicach jak można się tego spodziewać, ale zawsze coś się znajdzie.
Okonomiyaki to naleśnik, w który zawinięta jest zawartość lodówki. Tu filozofia Zen czyli jeden składnik na raz się nie sprawdza. W naleśniku jest wszystko równocześnie: krewetki, wołowina, wodorosty, grzyby, galaretka, jajko itd. Polany gęstym sosem stanowi pewne wyzwanie do zjedzenia pałeczkami ale warto.
Na drogę bierzemy bento czyli danie na wynos w pudełku - do dostania w kazdym kiosku przy przystanku.
Napoje serwowane są zazwyczaj do wyboru w wersji gorącej lub zimnej i są potwornie słodkie. Amazake to coś pomiędzy mlekiem ryżowym a budyniem. Smaczne, ale zapychające.
Matcha (sproszkowana zielona herbata) to jedyny gorzki napój jaki udało mi się dotąd znaleźć, ale tylko gdy jest bez mleka. W wersji latte podawana jest ze słodkim skondensowanym mlekiem sojowym i raczej nie gasi pragnienia. Na pragnienie dobrze sprawdza się zimna herbata Oolong.
Gdy dzieci krzyczą, że chcą rybkę, to znak, że pora na taiyaki. Słodkie gorfy w kształcie ryby są napychane kremem waniliowym albo pastą z czerwonej fasoli.
Dango to nabite na patyczek słodkie kulki ryżowe. Mogą być w smaku matchy, wiśni albo polane sosem. Bywają też grilowane i polewany miodowym sosem.
Mochi to ryżowe ciastka. Gniotki z ryżowego ciasta to daifuku. Ale tak naprawde słodycze to zawsze lody.
No dobra, było o tym jak Gajdzin radzi sobie z Japońską kuchnią a jak Japończyk radzi sobie z Europejską? Spagetti Bolognese to ... makaron z ketchupem. Zaskoczeniem były też hambugrery serwowane w formie mielonego wieprzowego steka na kiełkach fasoli. Bułki brak. Kucharz płakał z radości obserwując nasze próby zjedzenia tego pałeczkami i kilkakrotnie nas upominał, że sosem się nie polewa - w sosie się macza. I tą światłą myśl przekazujemy pokoleniom - nie dźgaj pałeczkami mięsa i maczaj w sosie!

Ostatnie przemyślenia już tylko dla prawdziwych fanów. Żyje się po to żeby jeść a w Japonii każdy posiłek to walka. I dlatego nie może braknąć klasyki gatunku. Fantastyczna manga i anime o japońskiej (i nie tylko) kuchni http://shokugekinosoma.com/ czyli Food Wars - niestety wciąż brak polskich tłumaczeń.
Itadakimasu! 

Komentarze