Kraina kwitnącej wiśni - Japonia 2018

Pory roku
Tak naprawdę to przydałoby się 4 razy odwiedzić Japonię, bo w każdej porze roku jest inna. My zdecydowaliśmy na wiosnę z uwagi na szum wokół kwitnienia wiśni. Przełom marca i kwietnia temperaturowo zbliżony jest do końca maja w Polsce. Pogoda słoneczna i idealna do zwiedzania. Jeśli chodzi o wiśnie to kwitną one w różnych rejonach kraju od 2-giej połowy marca do końca kwietnia. Gdy przyjechaliśmy do Kioto 22 marca część drzew już kwitła, ale większość była w pączkach. Gdy wyjeżdżaliśmy tydzień później kwiaty zaczynały już opadać. Ale wiśnie to tylko część atrakcji, bo w tym samych czasie kwitną magnolie, kamelie, rododendrony, azalie, forsycje, jaśminy i wszystkie inne starannie przycięte krzaczki. No i zaczyna się sezon na truskawki. W kwietniu Kioto żyje festiwalem Maiko. Na przyjeżdzających w maju czekają kwitnące tunele glicynii i stada turystów korzystającego z wolnego czasu z okazji weekendu majowego - Golden Week. A tak z ciekawostek wiosną rozpoczyna się rok szkolny.
Lato to sezon festiwali, biegania wieczorem w yukatach po miasteczkach i oglądania fajerwerków. Lato w Japonii jest gorące i mokre, ale nie zapominajcie, że otoczona morzem z każdej strony ma sporo plaż.
Jesień to pora, gdy klony przybierają czerwoną barwę. Ponieważ ich liście nie opadają tak szybko jak płatki wiśni łatwiej utrafić z terminem. Klon to jedno z bardziej popularnych drzew na wyspach i porośnięte nim parki i lasy sprawiają oszałamiające wrażenie. Oprócz klonów kwitną też chryzantemy. Jesień to również czas puszczania latawców i lampionów.
Jeśli chodzi o zimę to para Australijczyków, których poznaliśmy twierdziła, że Japonia ma najwspanialsze resorty narciarskie z jakich korzystali. Cóż, nie sprawdziliśmy. Jeżeli o mnie chodzi to cienkie ściany tutejszych domów i ogrzewanie w formie klimatyzacji jakoś do mnie nie przemawia. Chociaż kto wie, spędzenie czasu pod kotatsu może być dobrą zabawą. No i jest to sezon na najlepsze kraby. Boże narodzenie to szał zakupów, w Walentynki dziewczyny biegają za chłopakami z ręcznie robioną czekoladą licząc, że miesiąc później w "Biały dzień" dostaną od nich prezenty.

Hanami czyli podziwianie kwiatów
Rytuał hanami pochodzi z tradycji medytacji, chociaż chyba aktualnie został mocno wypaczony. Oryginalnie medytujący mnisi (i nie tylko ) siadali w swym starannie wypielęgnowanym ogrodzie i kontemplowali zmienność natury. Dziś jest to raczej festiwal fotografii. Zaobserwowaliśmy następujące fazy kwitnienia wiśni:
  • Samotny maraton przez miasto w poszukiwaniu pierwszych rozkwitających pączków, którym robi się zdjęcia komórką.
  • grupowy sprint przez miasto (sport żeński) połączony z popiskiwaniem, krzyczeniem "kawaii" na widok każdego kwitnącego drzewa i robieniem sobie grupowych selfie. Obowiązkowa yukata lub kimono.
  • gdy kwitnienie jest w pełni do gry wchodzą profesjonaliści barykadując statywami każde przejście.
  • gdy wiśnie przekwitają każdy podmuch wiatru przynosi chmury wirujących płatków. W tej blado różowej zawierusze rozkłada się koc piknikowy i je lunch na świeżym powietrzu z przyjaciółmi delektując ciepłym dniem. Tylko panny młode wciąż w biegu i cichutko popiskują gonione przez profesjonalnych fotografów. 
Wiśniami obsadzone są brzegi rzek i parki. Każdy zabytek ma wokół siebie przynajmniej kilka drzew wiśni i kilka klonów. Włażą na zdjęcia jak jelenie na rykowisku. Dużo bardziej niż skupiska drzew pokrywające bielą spore połacie parków podobały mi się pojedyncze wiśnie  na tle ciemnych japońskich sosen. Sosny zresztą były niesamowite same w sobie. Ze specjalnie hodowanymi długimi gałęziami, fryzowane w czuprynki, ze szpilkami pionowo w górze były naprawdę malownicze.
Nie wolno też zapomnieć o japońskiej tradycji czyli bonzai. Wypielęgnowane miniaturki można było spotkać przed wieloma drzwiami. Nie spotkaliśmy zaniedbanego ogródka ani niewykorzystanej zielonej przestrzeni. Zachwyt pozostał i powrót do domu na pewno zakończy się zakupem nowych doniczek z zawartością.

Komentarze