Jak obchodzić Chiński Nowy Rok - Hong Kong 2017

Chiński Nowy Rok to święto ruchome, lunarne, od kilku lat zsynchronizowane z feriami w małopolsce, więc mieliśmy okazję świętować go w ostatnich latach w kilku zakątkach Azji.

Hong Kong

Tym razem zestaw wrażeń z Hong Kongu. Wylądowaliśmy w mieście/kraju/terytorium/cokolwiek to teraz jest w wigilię Nowego Roku. Miasto sprawiało wrażenie wymarłego. Przejazd z lotniska do centrum taksówką bez korków, spacer pustymi ulicami, na których kręci się tylko kilkoro turystów.


Główną atrakcją Chińskiego Nowego Roku jest wielka parada. Ponieważ jednak parada odbywa się dopiero wieczorem więc poranek spędziliśmy odwiedzając świątynie. Podobnie jak kilka milionów Chińczyków. Każdy z kompletem kadzidełek. Oddechowo jakoś przetrwaliśmy (w końcu jesteśmy z Krakowa, to hartuje), ale niestety w odzieży pojawiło się kilka wypalonych dziurek. Nie wiem jak wygląda to od strony religijnej, ale obserwacje sugerowały że procedura jest następująca:

  • kup wiatraczek lub dzwonki powietrzne na straganie przed świątynią
  • ustaw się w kolejce, 
  • po drodze przechodząc pogłaszcz posąg przynajmniej jednego smoka oraz jednego patrona poprzedniego i aktualnego roku  (dla bezpieczeństwa można też pogłaskać wszystkie),
  • zapal kadzidełko, pokłoń się, oddaj kadzidełko mnichowi,
  • powróż sobie (co świątynia to inny styl wróżb - zazwyczaj w stylu wyciągnij patyczek albo wylosuj karteczkę),
  • wyjdź ze światyni i powtórz cykl, aż uzyskasz wróżbę, która cię zadowoli.

Ogólnie Chińczycy są bardzo przywiązani do wróżb, stanowi to podstawę ich wiary. Moje młodsze dziecko uzależnione od loterii rozważa jak zmienić wyznanie, bo jest zachwycona, smokami, lwami,  wróżbami, dzwonkami, aż ciężko ją ze świątyni wyciągnać.

Parada

Parada przetacza się przez centrum Hong Kongu, więc teoretycznie każde miejsce może być dobre. Każde, pod warunkiem, że z Tobą nie próbuje zobaczyć parady dwumiliardowa społeczność.  Oczywiście można być szczęściarzem i wykupić jeden z tysiąca biletów na trybuny, z których jest idealny widok, ale weźcie pod uwagę ilość Chińczyków, z którymi o ten bilet konkurujecie. Nam nawet udało się nawiązać kontakt z Panem Błażejem, przemiłym Polakiem mieszkającym na stałe w Hong Kongu. Mimo tego, gdy się pojawił rano w biurze parady w godzinie otwarcia to biletów już nie było. Taki urok.

Dlatego my już dzień wcześniej wybadaliśmy teren, sprawdziliśmy trasę i wybraliśmy optymalny punkt obserwacyjny, obejrzeliśmy ostatnie próby przed paradą. Strategię trzeba przyjąć jak podczas Wianków czy Parady Smoków na Wiśle:
- bądź wcześniej
- przynieś własne krzesło lub kocyk
- przygotuj wałówkę.
 

Parada zaczyna się w centrum po zachodzie słońca. Zajęliśmy miejsce o 18:00, wkrótce zaczęły się pojawiać przed nami pierwsze grupy. Czego tam nie było... Każdy hotel, szkoła, firma muszą wystawić swoją drużynę - to chyba najlepszy spot reklamowy w całym HK. Przez następne 4 godziny przed nami przejeżdzały kolejne platformy, grupy sportowe, cosplay'owe i taneczne, dmuchane postacie z mangi, ekipy rozdające gadżety, jednym słowem cyrk na kółkach. Temu wszystkiemu towarzyszą pokazy fajerwerków nad zatoką.








Uwaga!
  1. Biały człowiek wyróżnia się w tłumie (nie tylko kolorem, mój mąż na przykład mógł stać  w ostatnim rzędzie i wciąż być na peryskopowej). Każda przejeżdzająca ekipa musiała zrobić sobie z naszymi dziewczynami zdjęcie i przybić piątkę. Po paradzie były bardziej zmęczone niż  występujący. Cud, że ręce całe.
  2. Jeśli już wejdziesz na paradę zostajesz na niej do końca. I nie chodzi o to że nie możesz oderwać oczu od festynu. Przez cztery godziny w tłumie nie mogliśmy się ruszyć. Potem kolana zgniały nam się w drugą stronę.
  3. Z okazji festynu zamknięte są restauracje i budki uliczne. W żywność należ zaopatrzyć się wcześniej.


Pozostałe atrakcje Hong Kongu

Zawiedzeni, że to już koniec opuściliśmy HongKong, by wrócić do niego 10 dni później i poznać cały urok Nowego Roku.

Po kilku dniach uroczystości rodzinnych Chińczycy wylegają na ulice, gdzie przez całe dwa tygodnie trwa wielka impreza kończąca się Festiwalem Latarń. Ulice obwieszone są czerwonymi lampionami a wokół stoją drzewka brzoskwini obwieszone prawdziwymi i sztucznymi kwiatami i życzeniami. Na każdym boisku, parku i kawałku wolnej przestrzeni tańczą smoki i lwy w rytm wybijany przez bębny.


Smok to rodzaj węża z ciałem wspartym na kijach tworzony przez korowód osób. Tańczący machają kijami i przeskakują nad cielskiem sprawiając, że smok się wije. Smoczy tancerze potrzebują sporo siły, trochę zręczności i dobrego wyczucia rytmu.
Lew to inna historia. Z wyglądu przypomina przerośniętego, zziajanego pekińczka. Lwa tworzą dwaj tancerze: glowa i ... reszta. Lwy w swoim tańcu wykonują akrobacje: salta, przewroty, wspinają się na pale, skaczą między przeszkodami, cały czas przy tym machając i mrugając ślepkami. 


Oczywiście nie może zabraknąć Chińskiej dumy narodowej: Konfucjusza, porcelany i kaligrafii. Dopiero tam przesłanie filmu "Hero" może wybrzmieć "Mogą nas zabić, ale nie odbiorą nam naszej kaligrafii" 


Hong Kong sam w sobie ma kilka rzeczy do zaoferowania.
1. Świątynie zarówno chińskie jak i buddyjskie. Zamiast wybierać się gdzieś konkretnie, wystarczy poszwędać się po różnych dzielnicach.

2. Wspaniałe parki np piękne otwarte zoo w centrum miasta

3. Muzeum kinematografii wschodniej - obowiązkowy punkt dla wszystkich fanów Jackie Chana

4. Drapacze chmur - warte obejrzenia jak stoją a jeszcze ciekawsze jak je budują. Od razu przekażę wyrazy współczucia mieszkańcom, gdy zepsuje się winda. Piękny widok na panoramę miasta rozpościera się ze Wzgórza Wiktorii.

5. Chińskie pierożki Gyoza, bąbelkowe gorfy "Hong Kong style" nadziewane na sto sposobów oraz całe tony ulicznego żarcia

6. Jedyne chyba na świecie piętrowe tramwaje

Więcej zdjęć znajdziecie w naszym albumie.

Komentarze